9 lat wcześniej
Jak zwykle muszę się spóźnić. Sue na milion
procent będzie narzekać przez resztę dnia i nie da mi spokoju, aż nie wyjawię
powodu. No, ale jak wytłumaczyć fakt, że pies tej starej baby, pani Nelson,
zagonił mnie na drzewo i siedziałam tam dobre dwadzieścia minut? Przecież
będzie się śmiała przez resztę dnia. Zawsze dziwi się, że tak panicznie boję
się psów, a mój tata tłumaczył jej, że po prostu mam kocie usposobienie.
Do mojej przyjaciółki mam jakieś 2 km, więc biegnę
ile sił w nogach. W pośpiechu sprawdzam godzinę na zegarku, który zresztą
dostałam od Sue na gwiazdkę. Ładny, czerwony z malutkimi diamencikami wokół
tarczy zegara, a w środku zamiast normalnych wskazówek – ręce Myszki Mickey.
O Jezusie Święty! Powinnam być u niej już
trzydzieści minut temu, a jak na tę chwilę jestem w połowie drogi. Nasi rodzice
zgodzili się, abym u niej nocowała, ponieważ chcemy spędzić ze sobą jak
najwięcej czasu, zanim Sue przeprowadzi się na 3 lata do Brazylii. Będę za nią
bardzo tęsknić. Przyjaźnimy się od przedszkola, więc posiadamy wiele wspólnych
wspomnień.
Ale to już nieważne, ponieważ właśnie docieram do
niewielkiego, żółtego domu, w którym mieszka. Przed drzwiami przeczesuję włosy
palcami i wchodzę bez pukania. Zresztą, Sue też tak u mnie robiła, gdyż
czułyśmy się jak u siebie.
Pierwsze, co mnie dziwi to to, że we wszystkich
pokojach na parterze jest zgaszone światło. Po chwili słyszę hałas dobiegający
z piętra. Myślę, że może Sue przygotowuje pokój do naszych zabaw, więc czym
prędzej wbiegam po schodach na górę. Przez cały korytarz idę na paluszkach, aby
ją wystraszyć. Gdy podchodzę do drzwi, przystaję,
biorę głęboki oddech i popychając je, wpadam do pomieszczenia z krzykiem.
– Buuuuuu....Przepraszam za spóź... – Słowa
przeprosin grzęzną mi w gardle, ponieważ w pokoju stoi jakiś wysoki facet, a
Sue leży przerażona i rozpłakana obok biurka. Jednak to mnie tak nie przeraża,
gdyby nie fakt, że ciuchy przyjaciółki były całe czerwone! – Matko Święta! Sue,
nic ci nie jest? Jesteś ranna? Co się stało?
Pytania wypływają z moich ust z zawrotną
prędkością. Mężczyzna stojący na środku zdewastowanego pokoju odwraca się powoli, ukazując swoje
oblicze. Ubrany w garnitur oraz długi, czarny płaszcz wygląda bardzo elegancko.
Cały efekt psuje zakrwawiony sztylet, który trzyma w lewej dłoni.
– On... on... zabił... mamę i tatę. – Słyszę cichy
głos Sue. Mój mózg pracuje teraz na najwyższych obrotach. Szukam w pokoju
czegoś, czym mogę rzucić w nieznajomego, aby odwrócić uwagę od przyjaciółki i
dać jej szanse na ucieczkę. Patrzę na komodę znajdującą się obok. Stoi na niej
lampka i pluszowy miś. Chwytam porcelanowy przedmiot i z całej siły rzucam nim
w intruza. Widocznie nie był przygotowany na taki obrót wydarzeń, ponieważ
trafiam go prosto w twarz. Lampka się rozbija się na kawałki, przy okazji go
raniąc. Jednak nie dało to zamierzonego celu, ponieważ nie ruszył się nawet o
centymetr.
– Ty mała suko... – wysyczał pod nosem. – Po co
się wtrącasz? Nie martw się, policzę się z tobą później, gdy tylko skończę z
twoją przyjaciółką.
W jego dłoni zabłysnął sztylet. Bez zastanowienia
ruszam z krzykiem oraz z całą siłą jaka mi pozostała w stronę nieznajomego, ale
o dziwo nie natrafiam na niego. Swoją prawą ręką wykonuje ruch w stylu „idź do
kąta”, ale zamiast tego jakaś niewidzialna siła rzuca mną prosto w okno, które
przez takie uderzenie roztrzaskało się na kawałki. Wypadam na zewnątrz i gdyby
nie rosnące w ogrodzie bukszpany, miałabym twarde lądowanie. Ostatnie, co
zapamiętałam, to krzyk Sue, później wydobywające się z jej pokoju płomienie.
Potem nastąpiła ciemność.
___________________________________________________________________
Prolog krótki, ale mam nadzieję, że choć trochę was zainteresował i będziecie dalej obserwować mój blog. Wszelka krytyka jest mile widziana, więc proszę komentujcie. Pozdrawiam.
Ja też mam kocie usposobienie :D
OdpowiedzUsuńMała dziewczynka, rzucająca się na dorosłego faceta? Mądre.
Ale zdziwiło mnie to, że użył przeciw niej telekinezy!
Mam nadzieję, że takich sztuczek będzie więcej. Chyba nie zabiłaś Sue prawda? Nie mogłaś zabić dziecka w prologu! Nie jesteś, aż tak okrutna...chyba
Liczę na to, że zepniesz tyłek i dodasz rozdział szybko :*
Całusy!
Karolina S
Coś czuję, że teraz to ja będę się ścigać z Karoliną z komentarzami na Twoim blogu. :D No cóż, prolog przegrałam :D
OdpowiedzUsuńNo i wreszcie cieszę się, że dodałaś post, bo nie mogłam się doczekać. Wczoraj byłam taka podjarana, że na moim pulpicie nawigacyjnym pojawiła się informacja, że dodałaś prolog, a jak wchodzę, to dostałam odmowę wstępu :D Ale już jestem i mogę przeczytać!
Spodobał mi się Twój styl pisania, przede wszystkim jest dużo opisów, ale bez przesady i to mi się podoba. Rozśmieszyła mnie sytuacja, w której narratorka siedziała na drzewie, bo ją pies gonił. No kto by pomyślał, jest na tyle odważna, że zaatakowała dorosłego, a psa się boi. Ale każdy ma swoje manie, ja np. panicznie boję się pająków :D No i jeszcze mnie zszokowałaś uśmiercaniem dziecka. Szkoda mi Sue! Wiedziałam, że masz skłonności do brutalności, ale nie wiedziałam, że aż tak XD Ale ogólnie mi się spodobało i zaintrygowało mnie. Jestem ciekawa kim był ten facet i jaki był jego motyw uśmiercania rodziny.
Dodawaj jak najszybciej następny rozdział! Czekam z niecierpliwością co wydarzy się we współczesności. Mnóstwo weny życzę! <33
PS. Jak przeczytałam "O Jezusie Święty", to myślałam, że spadnę z krzesła XD <3
"Ładny, czerwony z malutkimi diamencikami wokół tarczy zegara," - nie musi być to "zegara" bo nie zmieniałaś odnośnika :)
OdpowiedzUsuńHm, fajny pomysł zaserwowałaś - dziecko świadkiem zabójstwa rodziców, a potem samo staje się ofiarą, a wszystko dzieje się, gdy odwiedzić ją ma przyjaciółka. No, dobrze, to działo się w letni dzień? On wciąż trwał? Mam pytanie, czy ktoś przypadkiem nie słyszał krzyków? Mieszanie było na uboczu? A może gościu ma nadprzyrodzone zdolności dodatkowo uciszające wszystko wokoło? Hm... Dlaczego zabił? Co nim celowało? A przypadkiem nie powinien zabić jeszcze dziewczyny? Po co zostawiać świadków? Miał się podobno nią zająć.
Ogólnie dość drętwo się czytało, trochę zdanie latały po tematach i nigdzie na dłużej nie zostawały, tu zegarek, tu pies, tu rzucanie lampą - swoją drogą jakim cudem lampą? Musiała być troszkę ciężka i podłączona do prądu... Prawda? Więc kabel nie powstrzymał tak wysokiego lotu? Cóż, istnieją jeszcze odruchy, a mężczyzna mógł przecież się odchylić, to duży przedmiot, widoczny, miał czas, by zareagować, nie wierzę w to, że posiadać możliwości telekinezy i morderca, da się wykiwać nastolatce...
No, ale nic :D Niedługo wrócę i poczytam, co wstawisz jeszcze, powodzenia w pisaniu! Wytrwałości i weny! :D
http://dzikie-anioly.blogspot.com/
Teraz przyszedł czas na moją obronę :D
OdpowiedzUsuń"Dlaczego zabił? Co nim celowało? A przypadkiem nie powinien zabić jeszcze dziewczyny? Po co zostawiać świadków? Miał się podobno nią zająć."
Dlaczego zabił? - Będzie wyjaśnione później, jak to bywa w prologu jest mało opisane, by zachęcić do dalszego czytania.
Dlaczego zostawił świadka? - Tego natomiast dowiesz się już w następnym rozdziale, więc mam nadzieję, że przeczytasz.
Jeżeli chodzi o lampkę....Moja siostra posiada taką, która jest na baterię (o dziwo jest żeliwna). To taka, która wytwarza coś w stylu błyskawic. Dlatego też ujęłam ją w opowiadaniu.
Dom...tu kierowałam się swoim życiem. Mieszkam w domu wolnostojącym i w okół mojej działki są dwie wolne. Ale tu muszę się z tobą zgodzić nie opisałam tego w prologu, a powinnam.
A czy ty jakbyś zabiła dwójkę dorosłych osób podejrzewałabyś dziesięciolatkę o to, że cię zaatakuję? Jedna przecież leżała przerażona na podłodze. Takim przynajmniej tokiem myślenia się kierowałam.
Rozumiem, że mój styl pisania może się być drętwy, ale spróbuję to poprawić. Trening czyni mistrza. :D
Dziękuję również, że znalazłaś ten błąd z zegarem. A także na to, że zwróciłaś mi uwagę na niedobór opisów. Na przyszłość będę o tym pamiętać. Zachęcam do dalszego czytania i komentowania. Dzięki takim komentarzom zwrócę większą uwagę na popełniane przeze mnie błędy.
Te pytania były takie luźne :D W sensie - ciekawość nimi kierowała :D
UsuńAch, ok, ja wyobraziłam sobie taką lampkę normalną xD Z kablem, stąd moje zdziwienie - nie zauważyłam owych błyskawic, ja wiem,że to miało się dość szybko dziać, ale, cóż, no, nic :D
Wyobraziłam sobie siebie zabijającą <3 Cóż, zwróciłabym większą uwagę na intruza, bo to dość zaskakujące, że dziewczyna się zjawiła xd
Pewnie, że tak ^^ Każdy się przecież uczy, by zostać coraz lepszym :)
Proszę bardzo! Zjawię się na pewno, mam Cię w obserwowanych :)
O jeny! Zainteresowałaś i to bardzo! Za wiele nie wyjaśniłaś, fakt, ale zaintrygowałaś mnie tym facetem i równocześnie, przeraziłaś. Jestem ciekawa czy biedna Sue przeżyje :/ I właściwie, to jestem ciekawa WSZYSTKIEGO.
OdpowiedzUsuńCo ja mam więcej napisać? Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że pojawi się w najbliższym czasie :)
Pozdrawiam, Weronika :)
Genialny prolog :D fajnie, że od razu się coś dzieje.. bardzooo mnie zainteresował i z pewnością przeczytam każdy kolejny wpis, który się tu pojawi. Ciekawi mnie co to był za facet i jaka będzie jego dalsza rola.. Mam przeczucie, że Sue przeżyje, przynajmniej ja bym tego chciała, no ale zoboczymy co wymyśli autorka :D Jeśli chodzi o styl pisania, to jak dla mnie ekstra :) czyta się lekko i przyjemnie, wszystko jest jasne i klarowne. Nie umieściłaś w prologu zbyt wielu postaci, dzięki czemu czytelnik może lepiej zaznajomić się z bohaterami i nie ma ryzyka, że ich pomyli. Super i trzymaj tak dalej ;)
OdpowiedzUsuńMogę prości o zgodę na pobranie tego szablonu?
OdpowiedzUsuń